Obserwatorzy

28 sierpnia 2012

To mnie mąż uraczył...

Jakiś czas temu, jak byłam chora skończyło mi się moje ulubione masło kakaowe z Ziaji, a jako że moje łydki nie umieją bez niego żyć, postanowiłam wysłać męża po nie. 
Spodziewałam się, że może mi kupić nie to co chciałam, bo wiadomo, faceci. Wrócił uśmiechnięty od ucha do ucha i powiedział że kupił mi coś innego, ale że też kakaowe i że będę na pewno zadowolona bo 2 razy większe! Ja już w głowie niewiadomo co, szał, ale fajnie i w ogóle, dopóki nie wyjęłam z torby tego:


Krem do ciała Isana z masłem shea i kakao.



Emocje ze mnie opadły, zbytnio go nawet nie obejrzałam tylko wrzuciłam do szuflady, bo same wiecie tak jak już wcześniej pisałam nie mam przekonania do kosmetyków Rossmannowskich (dopiero powoli zaczynam się przekonywać). Przypomniałam sobie o nim dopiero w niedzielę wieczorem.
Otworzyłam opakowanie, zerwałam folijkę ochronną i... mnie zemdliło;/
Musiałam wyjść na dwór, nie dało się wytrzymać tej chemicznej czekolady, takiej przeleżałej... Wiecie co, aż mi słow brakuje do opisania tego;/ za słodkie, za chemiczne, paskudne.  Pomyślałam no nic, zamknęłam, schowałam z powrotem do szuflady. W poniedziałek przed wyjściem do pracy stwierdziłam że je wyjmę i otworzę, to może przez cały dzień ten zapach się chociaż trochę ulotni.



Wróciłam, śmierdziało dalej, może ciut mniej ale postanowiłam, że dam radę, a nóż widelec może fajnie nawilża?  Nasmarowałam się cała, mimo tego, że koszmarnie mnie odrzucało. 
I fakt jest taki, ten krem łatwo się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy.



Jeśli chodzi o nawilżenie to... szału nie ma, chociaż po jednym zastosowaniu ciężko określić konkretnie... Zapach wprawdzie szybko znika ze skóry, ale sam moment nakładania go na skórę skreślił go w moich oczach kompletnie. Być może po prostu ten zapach mi nie odpowiada, albo jestem przeczulona, sama nie wiem... I to by było na tyle w jego temacie. Jeśli któraś z Was byłaby nim zainteresowana albo w jakiś sposób je wielbi, możemy zrobić wymiankę. Jeśli nie, to poleży jeszcze w szufladzie, może trochę zapach się ulotni. A dla zainteresowanych podaję skład:



Jest to moja pierwsza niepochlebna opinia, ale już wiem, że takich nie lubię pisać :P

Miałyście do czynienia z tym kremem?

7 komentarzy:

  1. Zapach pozostanie, ja taką przygodę zaliczyłam z masłem z serii Sweet Fantasy, czy jak to się zwało... Szło zwymiotować od nadmiaru słodyczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że to napisałaś :) bo ciekawił mnie swego czasu ten krem :)
    A tak prywatnie to skąd jesteś bo widzę że mazowieckie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze go nie miałam w swojej kolekcji ale chyba ten krem zbiera wiele pozytywnych recenzji. Jasna sprawa że nie każdej musi się podobać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawił mnie ten krem, jednak w sumie dobrze, że go nie kupiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ten krem,można go zużyć do kremownia włosów

    +obserwuje

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam z Isany kilka żeli pod prysznic i wszystkie akurat mi odpowiadały, kremu nie próbowałam, ale widzę, że nie ma sensu kupować.
    http://malinowachatka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Chetnie bym go kupiła ale nie ma go w moim Rossmannie

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, motywuje mnie on do dalszego działania;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...