Obserwatorzy

31 lipca 2012

W oczekiwaniu na przesyłki...

Cześć! :)

Udało mi się nawiązać parę współpracy, jednak póki co Wam nie zdradzę z jakimi firmami;) Uczynię to gdy dostanę tylko produkty do testów.

Żeby umilić to oczekiwanie postanowiłam, że pochwalę się swoim nowym nabytkiem, który kupiłam będąc w Rossmannie całkiem niechcący.

Green Pharmacy Jaskółcze ziele Krem do rąk i paznokci 



Na opakowaniu napisane jest, że produkt jest antyseptyczny i ma nawilżać.
W jego składzie znajdziemy takie składniki jak: glistnik, który słynie z właściwości bakteriobójczych i silnie regenerujących, a także alantoina, witamina B5, keratyna i olejek rokitnika, które wzmacniają, regenerują i wygładzają naskórek.

A jakie są moje uczucia? Po wyciśnięciu na dłoni ukazuje się nam  kremowa konsystencja kremu, która łatwo się rozprowadza na skórze i dobrze wchłania. Jednak to, co poczuł mój nos, zadziałało trochę na niekorzyść tego produktu. Zapach jest taki... bardzo ziołowy, jak dla mnie za mocny. 

Co do samego działania, wypowiem się po dłuższym okresie użytkowania tego kremu. Póki co widzę, że skóra jest nawilżona i miękka w dotyku, ale ciekawa jestem jak długo ten efekt się utrzymuje.

A Wy miałyście kontakt z tym kremem? Chętnie poznałabym Wasze zdanie na temat jego zapachu. 
Witam Was serdecznie!

Jako, że powoli wracam do świata żywych dzięki antybiotykom, śpieszę do Was z kolejną recenzją:) 
Tym razem będzie to kosmetyk, teoretycznie przeznaczony nie dla mojego przedziału wiekowego, jednakże tyle się nasłuchałam i naczytałam o jego dobroczynnym działaniu, że przecież musiałam spróbować;)

Pewnie większość z Was miała już z nim do czynienia, albo chociaż spotkałyście się z nim na półkach w Rossmanie, ale jeśli nie, to go Wam przedstawię:

BabyDream krem do twarzy i ciała dla niemowląt.
  
Pewnie wiecie jak to jest, gdy jest się chorym. Gorączka dokładnie dba o to by usta były spieczone i popękane, a katar zapewnia nam przez dłuższy czas schodzenie skóry z nosa i ogólne zaczerwienienie jak u Rudolfa ;) Niestety już na początku choroby taki obrazek ujrzałam w lustrze i od razu na myśl wpadł mi ten krem. 

W jego składzie możemy znaleźć mnóstwo składników, mających dobroczynny wpływ na kondycję naszej skóry, między innymi łagodzący rumianek i pantenol, wosk pszczeli i witaminę E. W jego składzie nie znajdziemy parabenów i środków barwiących.
 Producent obiecuje że krem ma pielęgnować delikatną i wrażliwą skórę maluszka i chronić przed utratą wilgoci.
A jak wygląda w praktyce przy zastosowaniu na skórę dorosłego?

Zastosowałam go na całą skórę twarzy, bo ogólnie mocno ją przesuszyłam (w czasie choroby używałam jedynie mydła, nie miałam siły na inne zabiegi). Krem ma nietłustą formułę, kremową konsystencję i bardzo ładnie się wchłania.

 
Po zastosowaniu od razu poczułam ulgę. Po dosłownie 2 zastosowaniach na twarzy zauważyłam poprawę, nos nie był już czerwony, a usta zaczęły się regenerować. Jednak, jako, że moja skóra na twarzy z natury jest tłusta, musiałam powrócić do dawnej pielęgnacji. 

Teraz ten krem stosuję jako krem do rąk, na noc. Dłonie są po nim miękkie w dotyku i dobrze nawilżone.

Kosmetyk ten zostaje w gronie moich ulubionych produktów i póki co, długo w nim będzie gościć.

 

28 lipca 2012

Wakacje po całości...

Witam Was serdecznie! Chciałabym Was bardzo przeprosić, że nie umieszczam żadnych nowych recenzji, ale jak zawsze mam mega szczęście:/ wakacje w pełni, za oknem piękna, słoneczna pogoda, ale ja przecież muszę być chora ;) 

Dopadło mnie choróbsko i nie za bardzo ogarniam co się dzieje wokół mnie. Gorączka, angina, zapalenie oskrzeli... żyć nie umierać;) 

Obiecuję, że jak zacznę w miarę normalnie funkcjonować pojawią się nowe opinie :)

Póki co, mogę Wam zdradzić, że udało mi się nawiązać moją pierwszą współpracę podczas posiadania bloga! :) Dzięki uprzejmości firmy Sudopharma dostanę do testowania krem Sudomax;)

Dostałam także wczoraj maila z informacją, że zakwalifikowałam się do testowania Nivea Q10;)

Pozdrawiam, i życzę Wam wspaniałego weekendu :)

25 lipca 2012

Emoliacti- ulga dla swędzącej skóry.

Witam! :)

Chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować pewną linię kosmetyków, dzięki której uporałam się w pewnym stopniu ze swoją swędzącą, suchą i baaardzo szorstką skórą;)

Stosowałam w swoim życiu już naprawdę sporą ilość kosmetyków, które docelowo miały eliminować swędzenie skóry, dogłębnie ją nawilżać i wzmacniać. Takowy efekt i owszem pojawiał się, jednak na bardzo krótki okres czasu.. Uparłam się i postanowiłam, że znajdę w końcu jakiś "cudowny" kosmetyk, który zwalczy moje problemy.
Udałam się do apteki gdzie przemiła Pani Magister zaproponowała mi właśnie serię Pharmaceris Emoliacti. Skusiłam się, pełna nadziei, że wreszcie te kosmetyki przyniosą mi ukojenie.

Kupiłam kremową emulsję do ciała i emolientowy żel do mycia ciała i jak zwykle w przypadku czegoś nowego, szybciutko udałam się pod prysznic;)





Żel do mycia ciała w składzie posiada olej sojowy, olej canola i witaminę E. Po wyciśnięciu na gąbkę wygląda trochę jak... śmietana. Pachnie ładnym, takim kremowo-pudrowym zapachem. Wskazany jest do codziennej pielęgnacji skóry przesuszonej, wrażliwej, łuszczącej i atopowej.
Po umyciu ciała, skóra była gładka i miękka w dotyku.To co dla mnie bardzo ważne- jest mega wydajny, dzięki temu, że dobrze się pieni.

Co do emulsji do ciała w składzie zawiera ona takie składniki jak olej z avokado, witamina E, lanolina, alantoina i mleczan sodu. Wskazania identyczne jak w przypadku żelu do mycia ciała. Po wyciśnięciu na dłoń, ukazuje się nam biała, lepka maź. Byłam wręcz pewna, że emulsja będzie się słabo wchłaniać i pozostawiać tłusty film. Jednakże.... nic bardziej mylnego! Emulsja szybko się wchłania, likwiduje uczucie ściągnięcia i swędzenia skóry.

Podsumowując- Emoliacti przyniósł ulgę mojej swędzącej i przesuszonej skórze, znacznie poprawił jej kondycję i poziom nawilżenia ;) 

24 lipca 2012

Szampon Garnier Fructis Mega Objętość 48h.

Swego czasu, udało mi się zakwalifikować do akcji testowania Fructisów. Do testów wybrałam szampon Mega Objętość 48h z tego względu, że jako posiadaczka włosów wręcz nie do ujarzmienia, od dłuższego czasu katuje je prostownicą, po czym spinam gumką zakładam opaskę i heja ;) Niestety przy dłuższej praktyce takiej fryzury, włosy stają się raz, że przyklapnięte, a 2 są bardzo umęczone i zniszczone ;)

Na przesyłkę trochę przyszło mi czekać, ale jak się okazało później było warto. Po rozpakowaniu zgrabnego kartoniku, moim oczom ukazał się meeeega duzy szampon (400ml, a spodziewałam się 250ml) wraz z odżywką. Niewiele myśląc, udałam się ze swoim nowym nabytkiem pod prysznic by móc go lepiej poznać:)


To co jest dla mnie dużym plusem to zamknięcie obu produktów- na pierwszy rzut oka wydaje się być słabe, natomiast w gruncie rzeczy jest to stabilny korek, więc w przypadku podróżowania z nimi nie musimy bać się, że zaleje nam się cała zawartość bagażu;) 

Szampon sam w sobie jest czymś, w czym się zakochałam.... Owocowy, zniewalający zapach, który utrzymuje się bardzo długo na włosach, powoduje uśmiech na mojej twarzy do tej pory ;)
Jeśli chodzi o objętość, zrobiłam tak jak producent na opakowaniu zalecał: umyłam włoski 2 razy, nałożyłam odżywkę, spłukałam. Efekt objętości miał uaktywnić się pod wpływem ciepła suszarki. Stało się i tak, natomiast w moim przypadku, nie utrzymywał się ten efekt 48h, a tylko 24h. Jednakże szampon zostaje w gronie moich ulubionych kosmetyków, przede wszystkim za zapach i za to, że włosy są po nim mięciutkie i elastyczne.

Siarkowa Moc, czyli moja wojna z diodami.

Całkiem niedawno, jako użytkowniczka serwisu nowenowe.pl, wzięłam udział w konkursie, w którym do wygrania był zestaw kosmetyków Barwa Siarkowa Moc. Przy odrobinie wysiłku udało mi się wygrać całkiem pokaźny zestaw Ich kosmetyków:) 

W skład zestawu wchodził:
-Antybakteryjny krem matujący,
-Antybakteryjny żel myjący,
-Antybakteryjny tonik normalizujący,
-Maseczka,
-Antybakteryjny szampon przeciwłojotokowy.

Mimo, że spodziewałam się sporej przesyłki, zdziwiłam się niesamowicie, gdy listonosz wręczył mi dużą, ciężką kopertę;) Radość była niesamowita. 
Z linią Siarkowa Moc miałam doczynienia bardzo dawno temu (prawie że przed wojną;)) będąc jeszcze nastolatką i mając okropne problemy skórne. Z biegiem czasu te problemy jakoś się unormowały, jednakże niestety mniej więcej od 5 miesięcy raczyły powrócić.
Moja skóra jest jak.... hmmm... pole bitwy. Codziennie walczę z diodami na strefie T i błyszczeniem skóry.
No ale przejdźmy do konkretów. Póki co dzisiaj zrecenzuję tak na dobry początek żel myjący.

Żel myjący z linii Siarkowa Moc jest polecany do codziennej pielęgnacji skóry twarzy z problemami trądzikowymi i skóry łojotokowej. 
Zawiera składniki aktywne takie jak siarka, która działa przeciwgrzybicznie i przeciwzapalnie, jednocześnie regulując pracę gruczołów łojowych, bioselektywny oligosacharyd ograniczający rozwój bakterii, a także proteiny pszeniczne, gliceryna i d-panthenol, które nawilżają , koją i niwelują uczucie ściągnięcia i pieczenia skóry.

Żel zamknięty jest w wygodnej i miękkiej tubie. Po otwarciu i wyciśnięciu niewielkiej ilości, na dłoni ukazuje się żel o  konsystencji podobnej do jogurtu, o kolorze miodowym, mający swój specyficzny, jednakże miły i orzeźwiający zapach. 
Ładnie się "mydli" dogłębnie oczyszczając skórę z codziennych zanieczyszczeń.

To co zauważyłam na swojej skórze już po 3 dniach stosowania przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Otóż,  w tak krótkim czasie stosowania zauważyłam, że kondycja mojej skóry się poprawia, że stała się ona milsza w dotyku i gładsza, wypryski wyraźnie się zaczęły zmniejszać. 

Na pewno, moja przygoda z tym kosmetykiem potrwa długo, ponieważ widzę, że pozytywnie wpływa na kondycję mojej skóry.



A teraz moje kochane czytelniczki i czytelnicy (w głębi ducha mam nadzieję że Panowie też będą mnie czytać) chciałabym poprosić Was o szczere wnioski na temat tego jak piszę, o słowa krytyki a także wskazówki, żeby pomóc mi w dalszym rozwijaniu bloga :) 

K.





Witam wszystkich !



Po wielu podejściach, dogłębnych zastanowieniach ( a może i małej zazdrości, że wszyscy mają a ja nie :P) postanowiłam założyć swojego prywatnego, osobistego bloga! :) Zamierzam tu opisywać swoje ulubione kosmetyki, a także kosmetyki i produkty, które testuję bądź swego czasu testowałam. Obiecuję, że każda recenzja będzie moją subiektywną opinią na temat danego produktu. 

Od czasu do czasu jak będę posiadała linki do jakiś ciekawych konkursów, bądź możliwości zamówienia bezpłatnych próbek produktów będę je tutaj zamieszczać ! 

Liczę na wyrozumiałość ze strony moich póki co potencjalnych czytelników, ponieważ są to moje pierwsze kroki w prowadzeniu bloga! :)

Pozdrawiam Was Wszystkich,
K:) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...