Obserwatorzy

27 stycznia 2014

DeBa BioVital, czyli o kremie orzechowo-ciasteczkowym!

Podczas pewnej wyprawy do Biedronki zauważyłam, że mój ulubiony dyskont został wyposażony w kosmetyki nieznanej mi dotąd marki- DeBa BioVital. Jak na kosmetykoholiczkę przystało, nie mogłam przejść wobec tego faktu obojętnie i wrzuciłam do koszyka szampon i krem do łapek. Dzisiaj chciałabym Wam właśnie opowiedzieć o tym drugim kosmetyku, czyli o kremie do rąk:


DeBa BioVital, Odżywcza pielęgnacja dłoni

Za tubkę mieszczącą 75ml kremu zapłaciłam coś w granicach 5zł. Śmieszna cena, biorąc pod uwagę napisy na opakowaniu, że kosmetyk zawiera certyfikowane bio składniki... Czy tak jest? Sprawdźcie same, zamieszczam skład:
(zdjęcie można rzecz jasna powiększyć, klikając na nie:))
Ja widzę tu olej babassu, oliwę z oliwek, olej migdałowy i rycynowy i kilka ciekawych ekstraktów. Przemawia to do mnie bez dokładniejszych analiz ;)

Trochę dziwi mnie to, że za tak niską cenę można otrzymać tyle naturalnych składników, dlatego też pokładałam w nim naprawdę spore nadzieję i wymarzoną ulgę dla moich wiecznie wysuszonych dłoni. Czy to otrzymałam? O tym dalej.

Trzeba wspomnieć o tym, czego zabrakło na moich zdjęciach- krem początkowo był zapakowany w kartonik z identycznym motywem co tubka. A sama tubka, po odkręceniu zakrętki była zabezpieczona folijką aluminiową. To się ceni, przynajmniej mamy pewność, że nikt przed nami nie wpychał w niego paluchów. 
Jeśli chodzi o samą tonację opakowania kremu, bardzo do mnie przemawia. Delikatna, nienachalna grafika, przyjemna dla oczu. Jednak metaliczne pobłyski nie ułatwiają odczytania informacji w słoneczny dzień, ale to da się wybaczyć.

Tuż po otworzeniu tubki wydobywa się z niej przepiękny, ciasteczkowy zapach, dla którego dałabym się chyba pokroić :D Ale to co piękne nie trwa wiecznie, uwierzcie, po czasie dłuższego używania ten zapach zaczyna mdlić...
Konsystencja średnio-gęsta, w kolorze mlecznym i o sporym poślizgu bezproblemowo aplikuje się na dłonie. Dość długo się wchłania dlatego też u prędziuchów się nie sprawdzi na co dzień. Niestety krem pozostawia delikatny film ochronny, który osobom wrażliwym na tym punkcie może nie przypaść do gustu. Mi początkowo przeszkadzał, jednak przyzwyczaiłam się do niego i teraz w czasie zimna go naprawdę doceniam.
Jak z działaniem? Przede wszystkim nawilża i odżywia, nawet mocno zdezelowane dłonie! Pozostawia skórę wygładzoną i miękką, otoczoną delikatnym zapachem ciasteczek orzechowych:) Idealnie nadaje się na zimę, w lato może okazać się zbyt ciężki przez swoje wchłanianie i film jaki pozostawia.

Słyszałyście o tym kremie?

PS. Przyłączyłam się do akcji na blogu naturallywavyhair.blogspot.com, dotyczącej macaczy kosmetyków! Mówię stanowcze nie, baner został zamieszczony po prawej stronie bloga, u góry. Jeśli też chcecie się przyłączyć zachęcam do kliknięcia w baner!

22 stycznia 2014

Co u mnie + prośba o porady:)

Cześć Dziewczyny!
Już jakiś czas temu wspominałam, że problemy osobiste (zresztą i zdrowotne) nie pozwalają mi w pełni uczestniczyć w blogowym życiu. Niestety, powróciłam na krótko, po czym znowu zniknęłam- pojawiam się i znikam. Dziękuję, że mimo tego pozostajecie ze mną, dziękuję też za te kilka maili z pytaniami co ze mną :) Nie zamierzam zawieszać ani kasować bloga. Powoli wszystko się układa, choć nie jest tak jakbym chciała żeby było... Nie poddaję się i walczę, w końcu wygram ;)

To, że nie pisałam, nie oznacza że wcale mnie tutaj nie było- przeglądałam Wasze blogi, czytałam posty, choć nie uczestniczyłam w blogowym życiu, byłam tu regularnie :) Nie będę kolejny raz pisać, że wracam, bo nie jestem w stanie tego obiecać. Pewne jest to, że więcej nie zniknę na tak długo, bo uświadomiłam sobie, że to miejsce, jest dla mnie prawdziwą odskocznią od szarej rzeczywistości i że jest czymś co sama tworzę i dlatego zamierzam o to dbać.

Od momentu założenia bloga minęło już prawie półtora roku i przez ten czas nie ma co ukrywać, sporo się zmieniło. Z obecnego wyglądu jestem zadowolona (nie zwracając uwagi na ucięty nagłówek;)), jednak zależy mi na tym, żeby bardziej spersonalizować nazwę bloga, jednocześnie nie tracąc wszystkich czytelników. Jeśli któraś z Was zna się na tym i jest chętna pomóc, to będę wdzięczna :) Zastanawiam się też nad przeniesieniem na własną domenę, nad czym zbieram się już długo, jednakże najbardziej zależy mi na tym, żeby bezboleśnie zmienić nazwę i nie stracić przy tym Was, czyli czytelników. Wszystkie rady mile widziane.

Także tak- najpóźniej w poniedziałek wracam do Was z postem, a tymczasem biorę herbatkę w łapki i idę na Wasze blogi :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...