Obserwatorzy

31 sierpnia 2012

Dawka informacji.

EDIT: wróciłam, wypoczęłam, wybawiłam się. Jak tylko wrócę z pracy będą się pojawiać recenzje, także zapraszam wieczorem do lektury :D

Kochane!

Sprawa wygląda następująco- codziennie pracuję do 20, teraz miałam maraton 7 dni dzień w dzień po 10h. Dzisiaj go kończę, ale mój małżonek wymyślił, że pojedziemy na weekend na wieś, trochę odpocząć itp.
Także recenzje będą pojawiać się dopiero od poniedziałku, a uprzedzam- trochę ich będzie :D

30 sierpnia 2012

Amiś.

Hej dziewczyny!
Dzisiaj tak niekosmetycznie trochę i w ogóle nie w temat bloga, ale może któraś z Was mi coś podpowie:(

Otóż dzisiaj rano jak wychodziłam do pracy, minęłam się ze swoim kotem, który teraz w lato jest kotem wychodzącym. Leżał na schodach, a jak mnie zobaczył zaczął miauczeć, ledwo, ale przeraźliwie. Zauważyłam, że ma cały pyszczek zapluty, okropnie zaropiałe oczy. Wzięłam go szybko na ręce, zaniosłam do domu, powycierałam, dałam pić. Nie chce pić, a właściwie chce a nie może, bo wystawia na milimetr język i zaraz chowa i trzęsie szczęką:(
Nie miałam już możliwości żeby z nim jechać do weta, a teraz okropnie się martwię;/ Co to do licha może być?;/

29 sierpnia 2012

Oxedermil- chwała Ci! :)

Od dłuższego czasu borykam się z nadmierną suchością stóp- sucha skóra, pękające pięty, zgrubienia...
Jeśli któraś z Was przechodziła przez pękające pięty, to wie jaki to ból;/
Stosowałam wiele kremów, jednak w większości albo nie czułam żadnego nawilżenia, albo nawilżały, ale na parę godzin. 

Przy wizycie w aptece, postanowiłam podpytać o jakiś krem długo nawilżający, a przede wszystkim regenerujący skórę stóp. Pani w aptece, niewiele myśląc podała mi ten oto krem:


Oxedermil krem na pękające pięty z 30% zawartością mocznika

Kosztował niecałe 20zł, więc co jak co, cena była zachęcająca, postanowiłam, że trzeba go spróbować.
Krem znajduje się w najzwyklejszej, zakręcanej tubce i mieści w sobie 50ml produktu.



Wskazania i obietnice producenta:



Po wyciśnięciu na dłoń ukazuje nam się dosyć lepka (przypominająca trochę krem Linomag) konsystecja, która po nałożeniu na skórę stóp łatwo się nakłada i szybko wchłania w skórę.


Niewiele myśląc, nasmarowałam całe stopy dosyć dużą ilością kremu i masowałam aż do całkowitego wchłonięcia się kosmetyku w skórę. Następnie założyłam bawełniane skarpetki i poszłam spać. Następnego dnia, nie zauważyłam poprawy, skóra była tak samo sucha jak przed smarowaniem. Przed wyjściem do pracy maznęłam tylko cienką warstwą pięty. Taki sam scenariusz towarzyszył mi 5 dni. 6 dnia zauważyłam, że moje stopy są w lepszej kondycji, stały się miękkie, pęknięcia na piętach się zagoiły i nie pojawiają się nowe. Widać, moja skóra potrzebowała silnej dawki mocznika:)
Teraz stosuję go mniej więcej co 2-3 dni, naprzemiennie ze zwykłym kremem nawilżającym do stóp z Kolastyny.
Odkąd krem zregenerował moje stopy, gości u mnie na honorowym miejscu i szybko tego miejsca nie straci:) Z całą pewnością ten produkt jest godny polecenia!

A wy macie jakieś ulubione, regenerujące stopy kremy?

28 sierpnia 2012

To mnie mąż uraczył...

Jakiś czas temu, jak byłam chora skończyło mi się moje ulubione masło kakaowe z Ziaji, a jako że moje łydki nie umieją bez niego żyć, postanowiłam wysłać męża po nie. 
Spodziewałam się, że może mi kupić nie to co chciałam, bo wiadomo, faceci. Wrócił uśmiechnięty od ucha do ucha i powiedział że kupił mi coś innego, ale że też kakaowe i że będę na pewno zadowolona bo 2 razy większe! Ja już w głowie niewiadomo co, szał, ale fajnie i w ogóle, dopóki nie wyjęłam z torby tego:


Krem do ciała Isana z masłem shea i kakao.



Emocje ze mnie opadły, zbytnio go nawet nie obejrzałam tylko wrzuciłam do szuflady, bo same wiecie tak jak już wcześniej pisałam nie mam przekonania do kosmetyków Rossmannowskich (dopiero powoli zaczynam się przekonywać). Przypomniałam sobie o nim dopiero w niedzielę wieczorem.
Otworzyłam opakowanie, zerwałam folijkę ochronną i... mnie zemdliło;/
Musiałam wyjść na dwór, nie dało się wytrzymać tej chemicznej czekolady, takiej przeleżałej... Wiecie co, aż mi słow brakuje do opisania tego;/ za słodkie, za chemiczne, paskudne.  Pomyślałam no nic, zamknęłam, schowałam z powrotem do szuflady. W poniedziałek przed wyjściem do pracy stwierdziłam że je wyjmę i otworzę, to może przez cały dzień ten zapach się chociaż trochę ulotni.



Wróciłam, śmierdziało dalej, może ciut mniej ale postanowiłam, że dam radę, a nóż widelec może fajnie nawilża?  Nasmarowałam się cała, mimo tego, że koszmarnie mnie odrzucało. 
I fakt jest taki, ten krem łatwo się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy.



Jeśli chodzi o nawilżenie to... szału nie ma, chociaż po jednym zastosowaniu ciężko określić konkretnie... Zapach wprawdzie szybko znika ze skóry, ale sam moment nakładania go na skórę skreślił go w moich oczach kompletnie. Być może po prostu ten zapach mi nie odpowiada, albo jestem przeczulona, sama nie wiem... I to by było na tyle w jego temacie. Jeśli któraś z Was byłaby nim zainteresowana albo w jakiś sposób je wielbi, możemy zrobić wymiankę. Jeśli nie, to poleży jeszcze w szufladzie, może trochę zapach się ulotni. A dla zainteresowanych podaję skład:



Jest to moja pierwsza niepochlebna opinia, ale już wiem, że takich nie lubię pisać :P

Miałyście do czynienia z tym kremem?

27 sierpnia 2012

Miłe zaskoczenie od "Venity":)

Dzisiaj z samego rańca odwiedził mnie kurier z paczuszką:)

Ten niepozorny kartonik krył w sobie mnóstwo rzeczy, co było dla mnie wielką niespodzianką:D



Po otworzeniu, moim oczom ukazało się aż 6, a w zasadzie 8 (lakiery) produktów (liczyłam na maksimum 3):)
Dzięki uprzejmości przemiłej pani Agaty, reprezentującej firmę Venita do testów otrzymałam:


1. Ziołowy szampon do włosów z ekstraktem z aloesu
2.Ziołowy szampon do włosów z pokrzywą (moje włosy uwielbiają pokrzywę:))
3.Owocowy balsam do ciała z serii Fruit Care Grapefruit (gdy go otworzyłam zapach grejfruta pobudził wszelkie zmysły)
4.3 lakiery do paznokci Visage Color
5.wysuszacz do lakieru (tego mi było trzeba, bo mój ostatni manicure przegrał z moją sennością i nosił ślady poduszki:P)
6.Odżywka do paznokci z minerałami morskimi

Od przyszłego tygodnia zabieram się do testowania, recenzje już wkrótce;)

Przyznacie, że pokaźna ta paczuszka, nie :D? 
Miałyście do czynienia z którymś z tych kosmetyków?


26 sierpnia 2012

Piątkowe przesyłki.

W końcu, na wieczór się jakoś rozbudziłam i postanowiłam podzielić się z Wami zdjęciami tego, co w piątek przywiózł mi kurier:) A zawitał u mnie aż dwa razy, mógłby tak codziennie :D

Pierwsza paczuszka, a w niej takie oto dobrocie:



W ramach współpracy z firmą Premium Rosa otrzymałam takie oto produkty:

*Lutenica łagodna grubo mielona
*Syrop wiśniowy
*Acerola
*Syrop malinowy < 3
*Konfitura z płatków róży

Kolejna paczuszka:





Ta paczuszka zawierała to, co tygryski lubią najbardziej :D

W ramach współpracy z firmą Odra do testów otrzymałam:

*Display chałwy waniliowej
*2 batoniki beauty line
*Musli Beauty Line

Wkrótce możecie spodziewać się recenzji, chociaż dyskretnie Wam mówiąc z mężem uwielbiamy chałwę i jakoś znika w mgnieniu oka ;P

Weekendowo i bardzo leniwie..

Witam Was w ten jakże pochmurny i senny dzień...

Dzisiaj nie będzie żadnych recenzji, opisów, bo najzwyczajniej w świecie jedyne co mi się chce to spać ;)

W piątek otrzymałam 2 przesyłki, póki co zdradzę Wam, że niestety nic kosmetycznego, ale i tak jestem zadowolona :)


Jak widzicie, zmieniłam trochę wygląd swojego bloga- tamten mnie już raził, jakiś taki brzydki był, mam nadzieję, że ten Wam się też bardziej podoba!:)

Chciałabym też zrobić jakiś nagłówek, ale całkowicie zgłupiałam i nie wiem jak się za to zabrać!:P

Kończę, a Wam życzę na dzisiaj wiele słońca, mimo tego że pogoda Nas nie rozpieszcza ;)) 

Minęło już 1000 wejść, 26 osób mnie obserwuje, 78 komentarzy opublikowanych- KOCHANI DZIĘKUJĘ! Jak zakładałam tego bloga, byłam pewna, że nikt nie będzie chciał mnie czytać- Jestem pozytywnie zaskoczona i bardzo Wam dziękuję:)

23 sierpnia 2012

Lakierowo.

Chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować 2 lakiery, które ostatnio zakupiłam.
Każdy w jakiś sposób mnie zauroczył i uwaga- żaden nie zabarwił mi płytki paznokcia :D !

Na pierwszy rzut:
Miss Sporty Clubbing Nr.43

Lakier zauroczył mnie pięknym, liliowym kolorem i dlatego go kupiłam. W sumie to bardzo lubię lakiery Miss Sporty, więc wiedziałam że mi będzie ten też pasował :D Najbardziej w tych lakierach, a dokładniej tej serii, podoba mi się szeroki pędzelek, którym łatwo można manewrować i dokładnie nakłada się lakier, nie pozostawiając smug.






Jeśli chodzi o trwałość, nie odpryskiwał 2 dni, po 2 dniach końcówki się pościerały, a sam lakier nie wyglądał zbyt estetycznie, bardzo zmatowiał.
Mimo wszystko polubiłam się z nim, po prostu mi się podoba:)

Kolejny:

 Wibo Express Growth Nr. 410

Mój najnowszy nabytek, który również zauroczył mnie kolorem, jest prześliczny, łososiowy. Lakierów z tej serii Wibo nie miałam, tak więc był kolejny powód żeby spróbować;)


 Co do samej trwałości jeszcze się nie wypowiem, bo dopiero rano umalowałam paznokcie. Jeśli chodzi o pędzelek jest wygodny, precyzyjny. I ten kolor.... Takie właśnie uwielbiam :)

Jak Wam się podoba efekt na paznokciach? :)

22 sierpnia 2012

Przesyłeczka.

Dzisiaj z samego rana pojawił się u mnie listonosz z malutką paczuszką dla mnie:)


Gdy ją otworzyłam, ujrzałam:

  
Otrzymałam w ramach nawiązania współpracy od firmy PNN PHARMACEUTICALS Cybele Scagel, żel na blizny.
Od dzisiaj zaczynam go stosować, najpierw zacznę od małej i świeżej blizny po drobnym dachowaniu:)

Na dzień dzisiejszy, wygląda ona tak:

Aparat strasznie łamie mi kolory, nie wiem co się dzieje;/
w rzeczywistości jest ona bardziej czerwona i mocno rzuca się w oczy.

Pokucharzyłam ciutkę ;)

Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować to, co udało mi się upichcić:)

Do wykonania tej oto słodkości wykorzystałam mąkę żytnią, którą otrzymałam w ramach współpracy z Młynami w Stoisławiu.

Główny sprawca to:
Piernik żytni:
  

Potrzebne składniki:
- 500g mąki żytniej,
-3 jaja,
-75g masła,
-pół szklanki miodu (ja użyłam gryczany, bo taki miałam pod ręką),
-pół szklanki mleka,
-czubata łyżeczka sody oczyszczonej,
-czubata łyżeczka przyprawy do piernika.

Wykonanie:
Na początek, włączamy piekarnik, na 180 stopni, żęby nam się nagrzał.
Następnie w wysokiej misce ucieramy żółtka z cukrem i masłem, stopniowo dodając miód. Gdy wszystko ładnie nam się połączy, dodajemy sodę i przyprawę do piernika. Nie przerywając mieszania stopniowo dodajemy mąkę i mleko.
W osobnym naczyniu ubijamy białka, gdy zesztywnieją, dodajemy je do pozostałej masy, najlepiej drewnianą łyżką i delikatnie mieszamy, żeby nam się to wszystko połączyło.

Powstałą masę wylewamy do tortownicy, wysmarowanej masłem i oprószonej bułką tartą, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy około 60min:)

Ja swoje ciasto po wyjęciu polałam rozpuszczoną wcześniej z mlekiem białą czekoladą, a efekt ostateczny wyglądał tak:



Ciasto w mgnieniu oka zniknęło ze stołu. Zdecydowałam się wykonać piernik, bo u mnie w domu wszyscy za nim przepadają, a samo wykonanie nie zabiera dużo czasu.

21 sierpnia 2012

Jak w miękkim puchu...

Śpieszę do Was z recenzją, tak jak obiecałam! :)

Nie będę się rozdrabniać, przechodzę do rzeczy:D

Chciałabym Państwu przedstawić.....






Lirene Design Your Style 20+ Pianka myjąca do twarzy i oczu

Myślę, że ten produkt większość z Was zna, a jeśli nie zna to chociaż spotkałyście ją na półkach sklepowych;)

Producent informuje Nas,  że jest to idealny produkt do demakijażu i oczyszczania skóry twarzy i oczu, jednocześnie zapewniając optymalne nawilżenie, miękkość i gładkość.

W jej składzie możemy wyróżnić:
* olejek z bawełny nadający skórze gładkość,
* wyciąg ze słonecznika, który chroni naskórek i neutralizuje wolne rodniki,
* gliceryna słynąca ze swoich właściwości nawilżających.

A jakie są moje spostrzeżenia?
Gdy pierwszy raz kupowałam ten produkt, zwróciłam uwagę na prostotę opakowania i to, że jest pianką (uwielbiam takie produkty). Gdy wróciłam do domu, od razu udałam się do łazienki z nowym nabytkiem, energicznie potrząsnęłam atomizerem i wycisnęłam odrobinę na dłoń. Moim oczom ukazała się apetyczna pianka, przypominająca trochę bitą śmietanę ;), która w sekundzie podwoiła swoją objętość.


Unosił się z niej ładny zapach, taki orzeźwiający, ale i zarazem słodki. Po nałożeniu na twarzy, pianka dokładnie "otula" wszelkie zakamarki idealnie zmywając zanieczyszczenia. 


 A jak radzi sobie z tuszem i eyelinerem?
Jest to dla niej wyzwanie- po 1 zmyciu nie usuwa ich, a jedynie rozmazuje... Jednak dla mnie nie jest to problemem, bo do oczu używam osobny kosmetyk.
Ważne jest to, że dokładnie oczyszcza buzię z codziennych zabrudzeń, pozostawia ją miekką, miłą w dotyku, dobrze nawilżoną i nie ściągniętą, nie szczypie w oczyska. Jak dla mnie jest to produkt godny polecenia.

Moje kochane, czekam dalej na Wasze komentarze czy byłybyście zainteresowane gdybym zorganizowała konkurs albo rozdanie:)

Informacje.

Hej!:)

Dzisiaj śpieszę do Was z paroma informacjami, tak więc po kolei:

1. Wczoraj miałam dodać recenzję swojej ulubionej pianki do mycia twarzy- zostanie dodana dzisiaj, obiecuję! :)


2. Zaktualizowałam  zakładkę, więc możecie zobaczyć jakich wpisów w  najbliższym czasie możecie się spodziewać - oczywiście gdy tylko dostanę paczki będę aktualizować:)


3. W najbliższym czasie, bardzo możliwe że dziś pojawi się wpis związany z moim kucharzeniem, w którym wykorzystałam produkty z Młynów w Stoisławiu.


4. Zastanawiam się nad zorganizowaniem jakiegoś konkursu albo rozdania, ale moi kochani, pytanie do Was- czy bylibyście w ogóle zainteresowani? 

20 sierpnia 2012

Leniwie...

Hej;)!

Miał być post z recenzją mojej uwielbionej pianki do mycia twarzy, ale jakoś się rozleniwiłam.... A to zwolnienie, a to urlop, a powrót do pracy jest bardzo przygnębiający. Na poprawę humoru postanowiłam udać się na zakupy i oto co kupiłam :D :


Tak więc po kolei, od lewej;):
1.Facelle, płyn do higieny intymnej- osławiony na blogach jako szampon do włosów, tak więc i ja musiałam spróbować:D jestem już po pierwszym użyciu i póki co zapowiada się dobrze;)
2.Venus, pianka do golenia o zapachu melona-osławiona na blogu u [Mentoski], musiałam ją kupić;)!
3.Odżywka Isana z olejkiem Babassu- osławiana na wielu blogach- też jestem po pierwszym użyciu, zapowiada się zachęcająco:)
4.Olejek pod prysznic Nivea Diamond touch- najulubieńszy żel pod prysznic do którego wracam :D
5.Ziaja odżywczy krem do rąk i stóp- kiedyś już miałam, wracam bo stópki są po nim mięciutkie.

Noooo i jak by to było, gdybym nie kupiła lakierów:D
1.Golden Rose nr. 32, taki delikatny nudziak
2.Limitka Essence Miami Pink nr. 02
3.Golden Rose Miss Selene 174, taki grubszy brokacik, mieniący się na żółto i zielono
4.Wibo Express Growth nr. 410- prześliczny, łososiowy kolor, aparat jakoś przełamał kolor;/

Jak Wam się podoba ?

16 sierpnia 2012

W błękicie Twoich oczu zatonąć...

Jakiś czas temu kupiłam pewien lakier, jednak przez długi czas nie mogłam się zdobyć by go użyć.
W końcu jednak się odważyłam i prezentuje się to w ten oto sposób.



Lakier Miss Sporty Colour Clubbing 11

Zdjęcia próbowałam robić w różnym świetle i niestety mimo wszystko nie jest to dokładnie ten kolor jaki jest w rzeczywistości. Lakier ma kolor takiego mlecznego błękitu, no można by się w nim utopić ;)

Jeśli chodzi o sam lakier. Co do trwałości, dosyć mocno się ściera, jednak po użyciu utwardzacza trzymał mi się 3 dni. Gęstość lakieru jest idealna- nie spływa z pędzelka, ale też nie ma z nim problemów przy rozprowadzaniu na paznokciu. 

Ogólnie rzecz biorąc mam słabość do lakierów Miss Sporty, sama nie wiem z czego to wynika. Póki co kolekcji tej firmy nie mam jakiejś mega wielkiej, ale stwierdziłam, że Wam pokażę, a co mi tam;)


 A Wy co myślicie o lakierach Miss Sporty?Lubicie je?

Czwartkowa przesyłka:)

Dzisiaj wczesnym rankiem odwiedził mnie listonosz z przesyłeczką:)



W przesyłce znajdował się Balsam do ust Carmex Wiśniowy, zawierający filtr SPF15 :)


Carmex nawilża, koi i chroni usta. Jest jednym z najlepszych balsamów do ust:)
Recenzja już wkrótce, jak go tylko troszkę potestuję;)

Akurat będzie dobry moment, ponieważ znowu jestem chora i znowu jestem na antybiotyku. A jak Wam pisałam parę postów temu, w czasie choroby bardzo mi pękają i pierzchną usta.

A póki co, chciałabym Was serdecznie zaprosić na stronę Carmexa na Facebook, o Tutaj. Możemy na niej znaleźć wiele ciekawych konkursów, przydatnych informacji. Od niedawna ruszyła też akcja "Zostań ambasadorem Carmex", a szczególy tej akcji można właśnie znaleźć na wyżej wymienionej stronie:)

Lubię pachnieć Tobą...

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić balsam, który urzekł mnie sobą, od pierwszego smarowania:P
Normalnie się w nim zakochałam...
Codziennie, co wieczór, po kąpieli, bez chwili zawahania zdradzam z nim swojego męża;)

Tym uwodzicielem, jest:
Kolastyna Ujędrniający Balsam do Ciała. (bez parabenów)

Według producenta, balsam ten ma długotrwale nawilżać, przywracać jędrność i elastyczność skóry i szybko się wchłaniać.

W jego składzie znajdziemy unikalną kompozycję takich składników jak kolagen, elastyna  i glikogen, które dotleniają komórki i usprawniają metabolizm.

Xpertmoist zapewnia długotrwałe i dogłębne nawilżenie, a kompleks Lipofirm reguluje krążenie i przywraca prawidłową strukturę kolagenu.

Balsam od razy przykuł moją uwagę na półce sklepowej, tym, że nie ma parabenów (na zdjęciu słabo widać, ale jest napisane z przodu na samym dole).
Bez zawahania wrzuciłam go do koszyka, bo cena bardzo zachęciła;) w Naturze kosztował on bowiem 7,99,- za 250ml.
Gdy wróciłam do domu, nie mogłam się doczekać aby go użyć. Po nałożeniu na dłoń, ukazuje nam się dosyć gęsty balsam, który ładnie rozprowadza się na skórze i szybko w nią wchłania.

To co mnie w nim urzekło... To zapach. Wybaczcie, że nie określę Wam dokładnie, ale ja sama nie wiem czy on pachnie... Jest to słodki, ale zarazem orzeźwiający zapach, który dosyć długo utrzymuje się na skórze, jednak nie miesza się z perfumami;)
Skóra po stosowaniu (7 dni, codziennie, wieczorem) jest miękka i gładka. Jednak jak to bywa z balsamami tego typu, nie liczyłam nawet na efekt ujędrnienia i taki też się póki co nie pojawił.
Z czystym sercem mogę Wam polecić ten balsam, a sama pewnie do niego będę wracać i z uśmiechem stosować. Po wykorzystaniu tego, zamierzam kupić sobie odżywczy z tej samej serii:)



13 sierpnia 2012

Paczki, Paczuszki:)

Wreszcie otrzymałam przesyłki, na które czekałam z wytęsknieniem ;)

***
 

Od firmy MŁYNY STOISŁAW otrzymałam w ramach współpracy paczkę zawierającą takie oto dobrocie:


 1.Płatki owsiane górskie ekstra
2.Płatki owsiane górskie ekstra błyskawiczne
3.Mąka żytnia typ 720
4.Mąka pszenna tortowa
5.Kasza perłowa jęczmienna

Już powoli zaczynam myśleć co by tu z tych produktów stworzyć smacznego :D

***
Co do drugiej przesyłki...
Parę postów temu, pisałam Wam, że zakwalifikowałam się do testowania Nivea Q10.  Do testów wybrałam Balsam ujędrniający Nivea Q10 Plus. W przesyłce, oprócz balsamu otrzymałam 20 próbek kremu przeciwzmarszczkowego (mama się cieszy:P) i piłkę plażową, która niestety na zdjęcia się nie załapała bo w sekundzie została napompowana i wylądowała w basenie;)


A tak na koniec... Nie wyobrażacie sobie mojej radości, gdy zobaczyłam dziś listonosza:)

11 sierpnia 2012

Faworyt z lipca.

Swego czasu byłam bardzo sceptycznie nastawiona do kosmetyków z Rossmanna (Isana, Wellness&Beauty, Alterra), ale przeglądając Wasze blogi wiele z Was zachwala te kosmetyki. Tak więc postanowiłam, że muszę i ja spróbować. 
Przy wizycie w Rossmanie do koszyka wrzuciłam:  

Isana preparat do intensywnej pielęgnacji włosów z wysokoodżywczą proteiną z pszenicy i pantenolem. (ktoś mądrze nazwał to po prostu preparatem, a wg. mnie to zwyczajna w świecie maska ;))
 Od wielu lat, byłam wierna masce do włosów z Elseve, tej żółtej, bo najlepiej dbała o moje włosy. Postanowiłam, że czas na zmiany, że czas szukać czegoś nowego.
Według producenta, preparat nawilża i wzmacnia włosy, a zawartość wysokoodżywczej proteiny z pszenicy ma przede wszystkim  odbudować strukturę zniszczonych włosów, nadać im połysk, sprężystość i ułatwić rozczesywanie.


Stosowanie preparatu jest podobne jak w przypadku masek do włosów- nakładamy na osuszone włosy, wmasowujemy i pozostawiamy na 2 minuty, po czym dokładnie spłukujemy.


Moje wrażenia po zastosowaniu?
Odżywka ładnie pachnie, tak kremowo. Lubię takie zapachy w kosmetykach do włosów.
Włosy ładnie się rozczesują, nie miałam wreszcie uczucia, że zamiast czesania mam wyrywanie ;)
Po kilku zastosowaniach rzeczywiście zauważyłam, że stały się milsze w dotyku, bardziej sprężyste i jakby bardziej zaczęły się mnie słuchać.
Dopóki nie znajdę znowu czegoś co mnie urzeknie, ta maska zostaje moim faworytem i będzie u mnie gościć.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...