DeBa BioVital, Odżywcza pielęgnacja dłoni
Za
tubkę mieszczącą 75ml kremu zapłaciłam coś w granicach 5zł. Śmieszna
cena, biorąc pod uwagę napisy na opakowaniu, że kosmetyk zawiera
certyfikowane bio składniki... Czy tak jest? Sprawdźcie same, zamieszczam skład:
Ja
widzę tu olej babassu, oliwę z oliwek, olej migdałowy i rycynowy i
kilka ciekawych ekstraktów. Przemawia to do mnie bez dokładniejszych
analiz ;)
Trochę
dziwi mnie to, że za tak niską cenę można otrzymać tyle naturalnych
składników, dlatego też pokładałam w nim naprawdę spore nadzieję i
wymarzoną ulgę dla moich wiecznie wysuszonych dłoni. Czy to otrzymałam? O
tym dalej.
Trzeba
wspomnieć o tym, czego zabrakło na moich zdjęciach- krem początkowo był
zapakowany w kartonik z identycznym motywem co tubka. A sama tubka, po
odkręceniu zakrętki była zabezpieczona folijką aluminiową. To się ceni,
przynajmniej mamy pewność, że nikt przed nami nie wpychał w niego
paluchów.
Jeśli chodzi o
samą tonację opakowania kremu, bardzo do mnie przemawia. Delikatna,
nienachalna grafika, przyjemna dla oczu. Jednak metaliczne pobłyski nie
ułatwiają odczytania informacji w słoneczny dzień, ale to da się
wybaczyć.
Tuż
po otworzeniu tubki wydobywa się z niej przepiękny, ciasteczkowy
zapach, dla którego dałabym się chyba pokroić :D Ale to co piękne nie
trwa wiecznie, uwierzcie, po czasie dłuższego używania ten zapach
zaczyna mdlić...
Konsystencja
średnio-gęsta, w kolorze mlecznym i o sporym poślizgu bezproblemowo
aplikuje się na dłonie. Dość długo się wchłania dlatego też u
prędziuchów się nie sprawdzi na co dzień. Niestety krem pozostawia
delikatny film ochronny, który osobom wrażliwym na tym punkcie może nie
przypaść do gustu. Mi początkowo przeszkadzał, jednak przyzwyczaiłam się
do niego i teraz w czasie zimna go naprawdę doceniam.
Jak
z działaniem? Przede wszystkim nawilża i odżywia, nawet mocno
zdezelowane dłonie! Pozostawia skórę wygładzoną i miękką, otoczoną
delikatnym zapachem ciasteczek orzechowych:) Idealnie nadaje się na
zimę, w lato może okazać się zbyt ciężki przez swoje wchłanianie i film
jaki pozostawia.
Słyszałyście o tym kremie?
PS. Przyłączyłam się do akcji na blogu naturallywavyhair.blogspot.com, dotyczącej macaczy kosmetyków! Mówię stanowcze nie, baner został zamieszczony po prawej stronie bloga, u góry. Jeśli też chcecie się przyłączyć zachęcam do kliknięcia w baner!
PS. Przyłączyłam się do akcji na blogu naturallywavyhair.blogspot.com, dotyczącej macaczy kosmetyków! Mówię stanowcze nie, baner został zamieszczony po prawej stronie bloga, u góry. Jeśli też chcecie się przyłączyć zachęcam do kliknięcia w baner!
uwielbiam go już za sam zapach :)
OdpowiedzUsuńi ja:)
UsuńOhh.. mogę tylko sobie wyobrazić jak on pachnie :)
OdpowiedzUsuńmiałam ostatnio wrzucić do koszyka któryś z tych kremów ale zrezygnowałam. Może i dobrze :)
OdpowiedzUsuńmuszę przy najbliższej okazji poszukać
OdpowiedzUsuńmamy obecnie z Yves Rocher i bardzo zachwalamy:)
OdpowiedzUsuńMoże chciałabyś wygrać voucher na zakupy do świetnego sklepu? Zapraszamy na konkurs!!
O kremie słyszałam,ale sama nie miałam jeszcze okazji go używać :)
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczę to kupię bo wydaje mi się, że jest tańszą wersją The Secret Soap Store ;]
OdpowiedzUsuńStrasznie żałowałam, że go nie kupiłam. Jak tylko znowu pojawi się w sprzedaży w Biedronce, na pewno się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa go miałam w boxie, fajny kremik o bardzo ładnym zapachu. Teraz uzywa go babcia :)
OdpowiedzUsuń