Hej:)
Dzisiaj z racji tego, że siedzę w domu jeszcze, postanowiłam zrobić post inny niż zwykle:) Przy okazji będziecie mogły zobaczyć połowę mojej kolekcji tuszowej:)
Na ring wychodzą:
1. Max Factor 2000 Calorie
2. Sephora Lash Plumper
3. Eveline Volumix Fiberlast
Maskara ma za zadanie pogrubiać i to robi, jednocześnie wydłużając rzęsy.Nie osypuje się, jest w stanie trzymać się na rzęsach 12h:) Ekstraczarny kolor ładnie podkreśla spojrzenie.
Szczoteczka wygląda dość niepozornie, jest dość mała i wąska jednak dobrze się nią operuje i nakłada odpowiednią ilość tuszu na rzęsy.
Ten tusz jest moim faworytem od paru ładnych lat, lubię go używać i podoba mi się efekt jaki robi.
Teraz kolej na Sephorę:
Jest to maskara powiększająca objętość rzęs, z lekką, nie obciążającą konsystencją. Rzeczywiście jest lekka, na zdjęciu są dwie warstwy, a rzęsy wyglądają na prawie w ogóle nie pomalowane. Efekt sam w sobie mi się podoba, ale jakoś nie widzę powiększenia objętości rzęs... Denerwuje mnie też fakt, że malując rzęsy często szczoteczka odbija się na powiece. Jeśli robię kreskę, to taki defekt mi nie przeszkadza, jednak jeśli chcę ekstra naturalnego efektu, muszę robić poprawki. Lubię, ale używam rzadko.
Szczoteczka dość duża i gęsta, lekko zaokrąglona po bokach. Łatwo się nią operuje, ale też łatwo odbija na powiekach.
I na koniec Eveline:
Ta maskara, ma wydłużać, podkręcać... Efekt wcale mnie nie zadowolił, tusz skleja mi rzęsy, nawet grzebyk wiele nie jest w stanie pomóc. Pozostawia "grudki" na rzęsach, które po bardzo szybkim czasie opadają, krusząc się i zostawiając czarne kropeczki pod oczami. Po całym dniu wyglądam jak panda:/ Nie spełnił moich oczekiwań, sam tusz jest kiepski, a szczoteczką ciężko się operuje prawdopodobnie dlatego że ma zbyt krótkie włoski.
Szczoteczka plastikowa, z jednej strony z krótkimi włoskami, z drugiej z trochę grubszymi.
Podsumowując: Bitwę tuszową w moich oczach wygrywa Max Factor 2000Calorie, za pogrubienie, wydłużenie i trwałość bez osypywania:)
Jeszcze pokażę Wam jak maluję oczy na codzień, do pracy. Jako że lubię delikatny makijaż (ale tylko na swoich oczach;)) bez połyskliwych cieni i tym podobnym, używam tylko tuszu i eyelinera.
Tutaj użyłam eyelinera z GoldenRose w pisaku i właśnie tuszu MaxFactor 2000Calorie:)
A Wy macie jakieś swoje ulubione tusze do rzęs?
według mnie ten pierwszy jest najlepszy i daje bardzo ładny efekt :)
OdpowiedzUsuń2000 Calorie mnie kusi od dawna, ale jakoś nie mogłam się przekonać... Widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńTeż zastanawiałam się nad zakupem 2000Calorie, a ty przekonujesz w swojej notce.
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować 2000calorie ale jakoś mi z nim nie po drodze, a tusz Eveline mam tylko w srebrnym opakowaniu i u mnie się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńja nie lubię tuszu 2000 calorie, na moich rzesach okropnie się osypuje, rozmazuje i wyglądam jak miś panda:)
OdpowiedzUsuń2000Calorie jest genialny, bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńZgadzam się Max Factor wygrywa;)
OdpowiedzUsuńUważam, że Max Factor powinien zatrudnić Cię do reklamy ich tuszów.
OdpowiedzUsuńTwoje rzęsy wyglądają OBŁĘDNIE!!!
max factor jest swietny też go miałam
OdpowiedzUsuńEveline na 3 miejscu. Na pierwsze zdecydowanie wysunął się Max:)
OdpowiedzUsuń2000 kalorii nigdy nie miałam. Uzywam MF Masterpice Max - jest super. Lubię też bardzo Loreal serię Volume - mam ten w czarnym opakowaniu, a podobno nowy - czerwony jest jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuń