Maseczkowe MINI ROZDANIE!

Mało mnie ostatnio na blogu. Oj mało... Jednakże chcąc chociaż w pewien sposób wynagrodzić Wam moją nieobecność, postanowiłam zorganizować MINI ROZDANIE MASECZKOWE.

Nie przedłużając, do wygrania jest taki oto zestaw maseczek:)

Łącznie 11 szt. różnych maseczek, mających poprawić Wasze samopoczucie i wygląd na nadchodzące lato!

ZASADY:

Aby wziąć udział w rozdaniu musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga i pozostawić pod tym postem komentarz wyrażający chęć udziału według zamieszczonego poniżej wzoru. Będzie mi bardzo miło jeśli zamieścicie też informację o moim rozdaniu ( notka, pasek boczny) ale nie jest to wymagane.

Biorę udział w rozdaniu!

Obserwuję jako:

Adres e-mail:

Regulamin:

1. Organizatorem rozdania jest właścicielka bloga www.przetestujezaopiniujeocenie.blogspot.com.

2. Sponsorem nagród jest właścicielka bloga www.przetestujezaopiniujeocenie.blogspot.com

3. Rozdanie przeznaczone jest dla osób zamieszkałych na terenie Polski, będących publicznym obserwatorem bloga www.przetestujezaopiniujeocenie.blogspot.com

4. Rozdanie trwa od 27 maja 2013r., do 14 czerwca 2013r. Wyniki zostaną ogłoszone na łamach bloga www.przetestujezaopiniujeocenie.blogspot.com w przeciągu 3 dni, do dn. 17 czerwca 2013r. Zwycięzca zostanie również powiadomiony mailowo.

5. Zwycięzca zostanie wybrany losowo za pomocą maszyny losującej.

6. Nagrodą w rozdaniu jest zestaw maseczek do twarzy widocznych na zdjęciu, o łącznej ilości 11 szt.

7. Zgłoszenie się do konkursu jest równoznaczne z akceptacją regulaminu oraz wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnie z Ustawą o Ochronie Danych Osobowych (Dz.U.Nr 133 pozycja 883).
8. Organizator zastrzega prawo do wprowadzenia zmian w regulaminie w wyjątkowych okolicznościach.
9. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami).
10. Nagroda do zwycięzcy zostanie wysłana przez właściciela bloga, Pocztą Polską w terminie do 7 dni od ogłoszenia wyników, tylko na terenie Polski.


Mam nadzieję, że nagroda w postaci tylu maseczek Wam się podoba :) Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić Was do wzięcia udziału w rozdaniu:)

Cukrowa posypka od Golden Rose!

Jak tylko dowiedziałam się, że Golden Rose wprowadza do swojej oferty lakiery o strukturze piasku, wiedziałam, że muszę je wypróbować! A jako że mam Golden Rose prawie pod nosem w Maximusie, czym prędzej udałam się z zamiarem kupna. Trafiło na 2 kolorki, które moim zdaniem są idealne na lato, ale zresztą patrzcie same:)

Uwaga- spora ilość zdjęć:)

Pierwszy z nich to nieco rozbielony, pudrowy róż z maleńkim niebieskim i jasnym shimmerem, przepięknie mieniącym się w słońcu. Kolor nr. 63 :)

Kolejny, o numerze 66 jest typowym koralem, bez żadnego shimmera. Będzie wspaniale prezentował się z opalenizną :D 

Oba lakiery tworzą piaskową, matową strukturę, która strasznie mi się podoba:) Niestety, jak to zwykło bywać mają jedną poważną wadę- gdy nie są pokryte żadnym topem (mam tu na myśli chociażby bezbarwny lakier) strasznie zahaczają o ubrania :( Na zdjęciach obie wersje pokryłam lakierem bezbarwnym, z tego też względu nie mają matowego wykończenia. Trwałość, prawdopodobnie ze względu na piaskowe wykończenie również nie jest zbyt powalająca- nosiłam 2 dni, bo po 2 dniach pojawiły się odpryski co nie wygląda zbyt estetycznie, ale trzeba też powiedzieć, że nie oszczędzałam paznokci, skrupulatnie wykonując wszelkie domowe czynności. 

W obu wersjach do krycia takiego jak na zdjęciach potrzebne są 2 warstwy lakieru. Trzeba przyznać, że pędzelek w jaki wyposażona jest ta linia zdecydowanie ułatwia nam precyzyjne pokrycie płytki.

Jest dość szeroki, z idealnym włosiem nie robiącym smug.

Podsumowując, lakiery z serii Holiday, o piaskowym wykończeniu nazwanym przez GR cukrową posypką tworzą naprawdę ciekawą odmianę na paznokciach, która nie pokryta dodatkowym lakierem nawierzchnim jest nie praktyczna i denerwująca;) Ale dla samego efektu, który w dalszym ciągu mi się podoba będę do nich wracać od czasu do czasu:)

Jak Wam się podoba efekt piasku na paznokciach?

PS. Wybaczcie stan moich skórek, nie mam kompletnie czasu by doprowadzić je do stanu używalności :|

Sposób na gładkie i nawilżone stopy!

Witam Was!
Pogoda Nas rozpieszcza! Słoneczko przepięknie świeci, cieplutko, aż chce się żyć:)
Tymczasem na dzisiaj przygotowałam dla Was moją opinię na temat balsamu do stóp o bardzo bogatym składzie:) Jak się u mnie sprawdził? Dowiecie się poniżej :)

Apis Cosmetics, Dead Sea Mineral Spa, Wygładzający balsam do stóp, 100 ml/15zł

Od producenta i skład:

Zobaczcie jaki skład! Ja się na składach nie znam za bardzo, ale widzę w nim masę dobroczynnych olejków, ekstraktów...  Jestem pod ogromnym wrażeniem, tym bardziej, że za tak bogaty skład cena jest naprawdę niska!

Balsam zamknięty jest w wygodnej tubie zamykanej na zatrzask, z której przyjemnie wydobywa się pożądaną ilość kosmetyku. Co ważne! Mamy informację, że kosmetyki nie są testowane na zwierzętach! Apis, Chwała Ci i szacunek :)

Konsystencja jest kremowa, gęściejsza od zwyczajnego balsamu, a jednocześnie lekka. Dzięki temu, balsam można śmiało stosować również rano, ponieważ w piorunującym tempie wchłania się w stópki, nie pozostawiając ani lepkiej, ani śliskiej powłoki. Jest wydajny, już niewielka ilość wystarczy aby nasmarować nim stopy.

Zapach jest delikatny, przyjemny dla nosa, jednakże dla mnie naprawdę ciężki do określenia, dlatego nawet nie będę próbować;)

Jeśli chodzi o działanie, bo to jest najważniejsze- balsam naprawdę przyzwoicie dba o nasze stópki, świetnie nawilża. W połączeniu z peelingiem (o którym już niebawem) udało mi się doprowadzić moje suche i spierzchnięte pięty do stanu, w jakim już naprawdę długo nie były. Są gotowe na sezon klapek i sandałów!
Oprócz dobrego nawilżania, kosmetyk zgodnie z obietnicami producenta wygładza i zmiękcza skórę stóp, pozostawiając to uczucie na długo. 

Naprawdę jestem zadowolona z tego kosmetyku i mogę śmiało stwierdzić, że znalazłam (w końcu) swój idealny krem do stóp.

Jeśli któraś z Was nie zna jeszcze firmy, to odsyłam na stronę internetową, a także do sklepu:) KLIK I KLIK

Bardzo fajny szampon w bardzo fajnej cenie :)

Znowu mnie trochę nie było... Ale szczerze przyznam się bez bicia, że po prostu mam totalny brak czasu na cokolwiek i czasami zastanawiam się, że przydałaby mi się jeszcze jedna para rąk, to być może byłoby mi łatwiej :D Prace w ogrodzie, plus normalna praca zajmują mi 2/3 doby, a przecież muszę jeszcze znaleźć trochę czasu dla męża;)

Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję bardzo fajnego i taniego szamponu, idealnego dla osób z tłustą skórą głowy.

Savona, Trzy Zioła, szampon do włosów tłustych, 250ml ok. 3,99zł

Od producenta i skład: 

Zamknięty jest w wygodnej butli na klik, przez którą idealnie dozuje się odpowiednią ilość szamponu.
Opakowanie utrzymane jest w miłej dla oka kolorystyce, takiej, jaką lubię:)
Zapach jest typowo ziołowy, wyróżnia się w nim w szczególności pokrzywa. Jest delikatny, nienachalny, zdecydowanie umila stosowanie kosmetyku.

Konsystencja jest lejąca, aczkolwiek mimo wszystko szampon jest dość wydajny i ładnie się pieni. Ekstrakty z pokrzywy, szałwii i krwawnika w składzie zajmują dość wysokie miejsce, dzięki czemu świetnie działają na naszą skórę głowy. Szampon mimo zawartości SLS jest delikatny, nie działa podrażniająco. Świetnie oczyszcza skórę głowy, daje uczucie czystości, które dla osób z przetłuszczającymi włosami jest bardzo ważne. Nie powoduje nadmiernego przetłuszczania, a wręcz trochę je ogranicza.
Niestety, bez użycia odżywki możemy mieć problem z rozczesaniem włosów, ponieważ niestety je plącze, jednak ja używam jej zawsze i na szczęście problem poplątanych włosów mnie ominął:)
Zdecydowanie polubiłam ten szampon i będę do niego chętnie wracać!

Przy okazji bardzo chciałam Wam podziękować za rady pod ostatnim postem:) Udało mi się dostać w poniedziałek do dermatologa na całe szczęście, przepisała mi żel Epiduo na noc i zaleciła stosowanie kremu intensywnie nawilżającego na dzień z Pharmaceris. Mam się zgłosić na kontrolę za miesiąc, ale przyznam się Wam szczerze mam duże nadzieje na poprawę, ale również boję się stosować ten żel, bo przecież teraz słoneczko Nas prawie w ogóle nie opuszcza... Czy któraś z Was ma może jakieś wspomnienia po tym żelu?

Prośba o poradę!

Hej!

Dzisiaj piszę do Was, poszukując pomocy;) Otóż, moje Drogie, w czasie zimy zafundowałam sobie kurację Effaclarem Duo, która zdecydowanie poprawiła stan mojej skóry. Niestety, po prawie dwóch miesiącach zakończenia tejże kuracji kondycja mojej skóry uległa strasznemu pogorszeniu, śmiem stwierdzić, że zaatakował mnie trądzik w strefie T czego wcześniej nie miałam, oprócz pojedynczych wyprysków i zaskórników... Do tego doszło ogólne wysuszenie skóry, uczucie ściągnięcia... W dodatku jakiego kremu bym nie użyła każdy jeden mnie zapycha. Nie bardzo wiem co robić, powoli zaczynam się denerwować, że wyrzucam kasę w błoto, a niestety w tym momencie nie bardzo mnie stać żeby udać się do apteki po jakiś bardziej specjalistyczny krem. Zastanawiałam się nad kremem z Pharmaceris, z 5% kwasem migdałowym, ale nie bardzo wiem czy teraz, jak już gości u nas słoneczko, nie zrobiłabym sobie krzywdy... Czy któraś z Was mogłaby mi coś doradzić, jakoś podpowiedzieć? Naprawdę tracę już cierpliwość, a wizyta u dermatologa przez najbliższe 2 tygodnie nie wchodzi w grę, bo w sumie całe dnie będę spędzać w pracy :(

Kwiat maku?

Witam Was Moje Drogie!

Kilka dni mnie nie było, czego zupełnie nie planowałam a samo wyszło:) Pogoda majówkowa niestety zbytnio nie wypadła tak jak powinna, ale mimo wszystko to co miałam zaplanowane wykonałam i nawet kapiący z nieba deszcz mnie nie powstrzymał:) Krótko mówiąc, przez pierwsze 3 dni maja pracowałam w ogródku, 4 musiałam iść do pracy, a wczoraj... a wczoraj słodko leniłam się w słońcu :D I mimo tego, że nigdzie nie wyjechaliśmy na ten długi weekend można powiedzieć że bawiłam się wspaniale, naładowałam się nową, lepszą energią czego zdecydowanie było mi trzeba. Zaraz pójdę nadrabiać posty na Waszych blogach, bo z tego co widzę dużo tego:) A tymczasem przygotowałam dla Was króciutką, zwięzłą recenzję na temat  żelu Isany z limitowanej wiosennej edycji, który okazał się być nadzwyczajnie przeciętnym towarzyszem kąpielowym.

Isana, żel pod prysznic kwiat maku, ok 2,99 w promocji, Drogerie Rossmann

Od producenta i skład:

Zamknięty jest w typowym dla żeli Isany opakowaniu, które zdecydowanie polubiłam za całokształt- zamknięcie, możliwość filowania ile żelu pozostało, wygodę dozowania na dłoń...

Konsystencja żelowa, trochę glutowata. W połączeniu z wodą wytwarza dość dużą ilość lekkiej pianki. Jeśli chodzi o wydajność, jest średnia, jeśli nie używamy do kąpieli gąbki. 
Zapach... kwiat maku- nie mam pojęcia jak pachnie kwiat maku, chociaż całe życie byłam pewna, że raczej zapachu to on nie ma;) Zapach żelu jest po prostu delikatnie kwiatowy, ale nie taki naturalny, a chemiczny. Czasami wyczuwam w nim poziomkę, ale tylko czasami. Z oczyszczaniem ciała radzi sobie świetnie, zastrzeżeń nie mam. Niestety zauważyłam, że przy dłuższym stosowaniu delikatnie wysusza skórę, a tego nie lubię tym bardziej, że mam kilka ulubionych żeli, które tego nie robią.

Podsumowując- za chemiczny zapach i wysuszanie mojej i tak suchej skóry nie przypadł mi specjalnie do gustu, tym bardziej, że wśród żeli Isany mam dwóch bezapelacyjnych faworytów nie robiących ze mnie sucharka.

PS. Czy kwiat maku pachnie? :P